Przejdź do zawartości

Strona:Hordubal.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zapada zmierzch, Polana otwiera wrota, bo krówki zaraz wrócą z pastwiska.
— Mówiłeś, Juraju, że chciałbyś dokupić parę krów — zaczyna, wahając się.
— Nie trzeba — mruczy Hordubal.
Kiwając głowami, idą krowy do obory, bimbam, bimbam. Juraj wstaje. Chwała Bogu, już można wstać. — Dobranoc, Polano! — powiada.
— A cóż? Wieczerzy jeść nie będziesz?
— Nie.
Polana zagradza mu drogę. — Juraju, ja ci pościelę w izbie. Co na to powiedzą ludzie, że ty, gazda, śpisz w oborze!
— Niech sobie gadają — mówi Juraj wymijająco. — Jeszcze się nagadają o niejednym.
Zasępiona Polana spogląda za nim, gdy wchodzi do obory. Jakie stare plecy ma ten Juraj!
Hordubal układa się w słomie. W boku już nie kłuje, ale serce jest takie ciężkie i uciska. Zagroda zacicha jakoś nieśmiało, nawet Hafia szczebiocze tylko półgłosem, jakby jej ktoś nakazał, żeby była cicho i nie mówiła tak głośno! Jest tak, jakby w domu był ciężko chory.
A teraz już cicho. Zagroda śpi. Postękując, wygramolił się Hordubal ze słomy, zapala latarnię i idzie się rozejrzeć, czy nie ma gdzie jakiej roboty. Ale znowu kłuje to draństwo w piersi. Stajnię należałoby wyczyścić, a koniom dać świeżą podściółkę, ale Juraj tylko duma: zrobiłbym, juścić, zrobiłbym, ale jakoś mi się dzisiaj nie chce. Obchodzi kurnik, chlew, po drabinie włazi na stóg z sianem, czy się nie zagrzało. O, jak kłuje w boku! Obchodzi całe podwórko i wychodzi nawet na ogród. Po co? E, tak sobie tylko, może tam kto jest. Kto by tam miał być? Juścić nikt, ale czy to wiadomo? A strych? Polana nie sypia już na strychu, bo tam jest teraz kukurydza. Polana przeprowadziła się do komory. Hordubal wstrzymuje oddech, żeby nie stęknąć, i włazi na strych. Chce otworzyć drzwi, ale