Przejdź do zawartości

Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Kwant wchodzi na wyboistą drogę.

Za powrotem do domu Kacper spostrzegł, że musiało zajść coś ważnego. Nauczyciel poprawiajacy ćwiczenia przy oknie (celem oszczędzenia nafty) — nie odwrócił ku niemu głowy. Pani Kwant, karmiąca niemowlę nie odpowiedziała na jego „Dobry wieczór!“... Zdziwiony i znękany wyszedł do ogródka. Siadł na kamiennej ławce i przemówił serdecznie do bawiącego się tu czteroletniego synka Kwantów. Na to wypadł z sieni nauczyciel i odciągnął malca, jakby w obawie, że Kacper zarazi go jakąś chorobą.
Biedaczysko powrócił do jadalni.
— Proszę pani! co się stało? — spytał błagalnie żonę nauczyciela.
— Jakto, nie wiesz?... Stało przecież w „Norymberskiej Gazecie“. Pani Behold wyskoczyła na bruk...
— Wyskoczyła?!... Czemu wyskoczyła?
— Rzuciła się z dachu swego domu!... Rozbiła się na śmierć. Mówią, że dawno już była zwarjowana!
Oczy Kacpra rozwarły się szeroko. Westchnął.
— Nie bardzo cię to wzruszyło — rzekł Kwant, stając w progu.
Chłopiec zwrócił się doń i rzekł smutno: