Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom I.djvu/326

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i królestwu jego, dla potomka przynajmniej jego wrogów, nędznika i wygnańca, a co gorsza odstępcy swojego stanu duchownego; iżby rzeczony Jaromir przekładał wygnanie w Polsce nad wolność Czeską. Ale zważywszy ową znaną i w wielu pismach aż do podziwu wysławioną hojność Bolesława króla Polskiego, łatwo rozwiązać sobie i tę i inną, trudniejszą jeszcze do usunięcia wątpliwość. On bowiem jeden między wszystkimi królmi i książęty Polskimi taką słynął hojnością, że żadnego krajowca ani cudzoziemca, który w jego progi przybywał, nie puszczał bez upominku. Szczególniej zaś wspaniałym okazywał się w uczczeniu obcych rycerzy, którzy znęceni głośną jego sławą wojenną, albo ciekawi poznania różnych państw i królestw, jego kraje odwiedzali: przeto na jego dworze zgromadzało się mnóstwo rycerzy i mężów znakomitych, gdy wrodzony przymiot szczodroty tak go czynił łaskawym i wspaniałym, że za jedyną roskosz i szczęśliwość, jedyną prawie cnotę poczytywał hojność, mieniąc najgrubszym prostakiem, nędzarzem i nikczemnikiem takiego książęcia, który tą nie zaszczyca się cnotą. Chcąc zaś lepiej dać poznać jego wspaniałość, przytoczymy tu jeden przykład godny pamięci, z tego czasu i roku. Gdy król Bolesław znajdował się w mieście stołeczném Krakowie, kędy mieszkał w dworcu swoim królewskim, a wielkorządcy różnych ziem poddanych jego panowaniu, albo ich zastępcy, w czasie składania podatków i danin królewskich kładli przed królem bogactwa rozmaite w złocie i srebrze, naczynia i sprzęty kosztowne z podobnegoż kruszcu, na użytek królewski i wystawność dworu i na podarki dla gości sporządzone, klejnoty, kamienie drogie i perły, pieniądze wreszcie złote i srebrne; mnich jeden ubogi, wszedłszy przez ciekawość do pałacu napełnionego srebrem, złotem, klejnotami i pieniędzmi, a na widok tak wielkich królewskich bogactw wspomniawszy swoje ubostwo, począł wzdychać i z głębi serca tak żałosne wydawać skargi, że sam król usłyszał jego jęki. Chcąc tedy król okazać się dla niego szczodrzejszym niż na obu przystało, rzekł: „Przestań wzdychać w obecności naszej, przestań się żalić, a zabywszy smutku, korzystaj z naszej hojności; weź sobie tyle pieniędzy, ile tylko unieść zdołasz. Datkiem naszym uwolnisz się od trapiącego cię ubostwa.“ Ten rozpostarłszy natychmiast swoję szatę mniszą, aby dźwignąć ciężar większy nad siły swoje, taką ilością kruszcu napełnił zawieszoną na barkach suknią, że gdy parę postąpił kroków, obarczony ciężarem, a ujęty łakomstwem, nie chcąc puścić swego brzemienia, zwichnął sobie kręgi i skonał, oberwawszy się z chciwości na złoto, którego więcej dźwigał niżli mógł unieść. Gdy Bolesławowi królowi doniesiono o jego śmierci, ani pieniędzy odnieść nie pozwolił do skarbu królewskiego, ani ciała owego mnicha pochować między zwłokami innych wiernych, ale oboje utopić kazał w najgłębszym odmęcie Wisły, uważając za rzecz niegodną, aby ktokolwiek użytkował z pieniędzy, które