Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cięztwem.“ Ponieważ zaś zamki Pruskie przez miejscowych krajowców słabo były dzierżone, przeto król obawiając się, aby nie wpadły w ręce Prusaków (zwłaszcza, że już zamek Sztum, świeżo z wielkim trudem i mozołem zdobyty, tudzież zamek Preusisch-Mark (Pruszmork) dla szczupłych sił obronnych, jakie mieli wojewodowie Jan Bayssen w Sztumie, a Gabryel Bayssen w Preuschmarku, poddały się były Krzyżakom) polecił swoim nadwornym, aby odstąpili od oblężenia zamku Marienburga, a jemu pospieszyli na pomoc. Skoro więc nadciągnęli, poruczył ich straży zamki Pruskie i wprowadził do nich potrzebne załogi. Wszystkie zaś ziemie królestwa Polskiego, krom Lwowskiej i Podolskiej, powołał do broni. Nakazu tego natychmiast posłuchano, i całe królestwo z największym pośpiechem chwyciło za oręż; każdy biegł ochoczo i z zapałem, i jedni drugich zachęcali do obmycia piętna powszechnej sromoty. Chociaż bowiem zimowa i mroźna pora już następowała, wszyscy jednak uznali, że radniej było wszelakie znieść trudy, niżeli hańbę, i że ze względu na obie strony należało pomścić się klęski Chojnickiej, aby nieprzyjaciel nie cieszył się długo swoją wygraną, i aby król Kazimierz, zebrawszy wojsko na nowo, okazał się po świeżej klęsce straszniejszym i większym. Polacy jednak długo smucili się i martwili oną bitwą tak nieszczęśliwie pod Chojnicami stoczoną, porównywając czasy panowania ojca i syna, jak wielka w nich była szczęścia odmiana.

Miasta Tczewo i Gniew poddają się Krzyżakom. Krzyżacy wywierają srogość swoję na brańców wojennych, a radują się i pysznią z odniesionego zwycięztwa.

Nieprzyjaciel zatrzymawszy się przez dni kilka pod Chojnicami, ruszył potém pod miasto Tczewo (Czczow) które obległ i do poddania się zmusił. Za jego przykładem poszedł niebawem i Gniew. Tymczasem mistrz Krzyżacki, korzystając z sposobnej pory, namawiał usilnie przez listy i posły biskupów, szlachtę i obywateli miast Pruskich, aby zmienili swój sposób myślenia, a odstąpiwszy króla Polskiego wrócili z posłuszeństwem pod jego władzę. Przyrzekał, że wszelkie ich przewinienia puści w niepamięć. Ale wszyscy biskupi, szlachta i obywatele miast Pruskich zachowali królowi niezłomną wierność i przychylność; jeden tylko Mikołaj biskup Sambieński czyli Kwidzyński, złamawszy przysięgę, wraz z zamkami i miastami swemi króla Kazimierza odstąpił i połączył się z mistrzem Krzyżackim w Marienburgu. Mistrz, płacąc mu jak zasłużył, odarł go ze wszystkich, jakie miał z sobą, bogactw, klejnotów i dostatków. Wojsko nie-