Przejdź do zawartości

Strona:Janek u karzełków (1933).djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —

rzysza czapeczkę i rzucił ją na murawę. Padła ona na głowę leżącego tam Janka, który pochwycił ją z radością, gotów bronić swojej zdobyczy do końca.
W tejże chwili ujrzał całą gromadę zebranych na pagórku karzełków i mógł się dokładnie przyjrzeć zabawiającym się maleńkim stworzeniom.
Trzech małych karzełków, z których jeden był z głową odkrytą, przyszło do Janka, chcąc, dzięki swej lekkości i zręczności wydrzeć mu posiadaną czapeczkę.
Gdy się to nie udało, Janek bowiem trzymał ją z całej siły na głowie, poszkodowany zaczął błagać Janka o zwrot, dobierając słów jak najczulszych i jak najgrzeczniejszych.
Nie pomogły jęki i prośby, na wszystkie zaklęcia Janek pozostał głuchym. Kazał mu zaprzestać jęków i zabrać się