Przejdź do zawartości

Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zbiegli się z zaciekawieniem. Bieg miał za zadanie zapoznać uczestników z pracą ludzi w nocy. Ile tej pracy potrzeba, aby utrzymać normalny tok życia.
To było ciekawe. W urzędzie telefonicznym, gdzie sami nadawali brzęczykiem depeszę i poznali organizację dyżurów nocnych i całej pracy. A potem w straży ogniowej, gdzie w czasie spokojnego zwiedzania zaskoczył ich alarm i po słupach i linach zjeżdżali z sypialni do garażu i pędzili do pożaru… rozpalonego stosu drzew, dokąd doprawdy trudno było doprowadzić łańcuch ludzi, podających sobie od studni z rąk do rąk kubły z wodą.
Od straży ogniowej rozdwoiły się ich drogi pięciorakim szlakiem: wywiad ze stróżem nocnym i na stacji benzynowej, w mleczarni okręgowej i w kuchni restauracji „Europa” oraz na stacji kolejowej. „Orły” szli niezbyt zadowoleni. Wypadł im wywiad ze stróżem nocnym i nie wróżyli sobie stąd nic ciekawego. Że jednak noc w niedużem mieście ma swój dziwny czar, poddali mu się, choć było mglisto i deszcz mżył chwilami.
Stary stróż nie był w humorze. Musiał widocznie czuć coś w rodzaju zazdrości w stosunku do przechodniów wracających do domu, bo na przyjazne powitanie ledwie odburknął.