Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Adam. — Plon mamy bogaty, trzeba go zabrać, przyodziać ładną szatą, opryskać słowami szczerości, entuzjastycznego patrzenia na to, co się może wokół nas dziać. Jedno małe pytanie?
— No?
— Czy to, żeście byli po dwóch, po trzech, okazało się dobre? Może mówię niewyraźnie — czy wolicie odbywali tak wszystkie wycieczki, — czy i zastępem?
— Zależy, jak, kiedy — odrzekł Zbyszek.
— Może co do tego ułożymy się w ten sposób, że na następnej zbiórce obmyślimy kalendarzyk z terminami, kiedy wycieczka zastępem a kiedy przyjacielskiemi grupkami.
— Dobrze. Zgoda!
— Nic innego nie pozostało, jak zakończyć wykapkę. — Podnieście się trochę. Hallo! Panowie, co się stało z waszemi kościami? No nareszcie!! — gderał Adam. — Zadanie swoje spełniliśmy. Poznaliśmy ludzi i ich życie, świat, budynków i świat lasu. Dobrze, że jesteśmy na prawdę „Otwartemi Oczyma”.
Na zakończenie może coś „rykniemy”! — zaproponował Władek — może „Pionerów”.
— Dobra!

Hej, naprzód, do pracy, pionierzy,
chwytajmy łopatę i młot…