Przejdź do zawartości

Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiało ku podsłuchującym coś niezwykłego. Tarzan, który pod gorylowatą powierzchownością nosił czującą duszę — wyczuł, że się tu coś ważnego rodzi z zetknięcia chłopaków z wysubtelnionemi przez ognisko i jego nastrój dziewczętami, a zwłaszcza z żarliwem jestestwem druhny Romy. Wytwarza się w gromadzie Stacha potrzeba najważniejsza, tkwiąca w samej istocie harcerstwa: potrzeba pracy nad sobą, uświadamiania sobie tego procesu, szukania odpowiedzi na najwyższe zagadki życia.
Znudzony długiem oczekiwaniem — towarzysz Tarzana podczołgał się i pociągnął go za rękaw. Wycofali się ku namiotom. W miarę, jak ognisko oddalało się od nich, dolatywać ich zaczął śpiew.

…w harcerskiem kole, jak w orłowym locie
pnie się mocarny, niespożyty duch.
W serc tajaniu i myśli spólnocie
okrzyk zapału uderza o słuch…

Gdy byli znów na biwaku, Tarzan zrobił to, czego później żaden z chłopców „Czwórki” zrozumieć i darować mu nie mógł. Wyjął z za pazuchy zdobycz i powiesił ją na poprzedniem miejscu. Jego towarzysz zdumiał się, ale nie śmiał oponować, gdy Tarzan swoim bezapelacyjnym głosem oświadczył: