Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Żabusia śpi, aż miło. Zejdę na dół i napiję się herbaty, proszę wielmożnej pani i wrócę na górę jak usłyszę gong. — W sposób właściwy ludziom, których zadaniem jest zastosowywanie się do sytuacji, jakie inni dla nich tworzą, a nie samodzielne działanie, stara niania wmówiła sobie, że Noel jest w istocie wojenną wdową. Znała prawdę dokładnie, gdyż krótkotrwały, a gorący romans w Kestrel rozwijał się w jej oczach. Uczucie litości zacierało jednak owe wspomnienia, tak, że umiała sobie z łatwością wyobrazić ślub, który byłby się niechybnie odbył i który powinien się był odbyć, starała się też, aby i inni w to mogli uwierzyć. Upraszczało to sprawę i czyniło ją naturalniejszą, a ponadto przywracało „jej“ dzieciątku należny mu szacunek. Poszła nadół na filiżankę herbaty myśląc: — Istny obrazek — moja pani i maleństwo — niech Pan Bóg ma oboje w swej opiece; taka śliczna mała mamusia, sama jeszcze dziecko, jak Boga kocham.
Noel stała kilka minut nieruchomo w półmroku, zapatrzona w twarzyczkę śpiącego dziecka; kiedy podniosła wzrok, ujrzała w lustrze odbicie ciemnej postaci ojca przy drzwiach. Słyszała, że oddychał ciężko, jakby się zmęczył wchodząc na schody; posunęła się do wezgłowia kołyski, położyła na niej rękę i zwróciła twarz ku ojcu. Podszedł bliżej i stanął obok niej, spoglądając w milczeniu na dziecko. Widziała, jak zakreślił nad niem w powietrzu znak krzyża i jak wargi jego poruszały się, szepcząc słowa modlitwy. Miłość do ojca i bunt przeciw niepotrzebnemu wstawiennictwu za jej wspaniałem dzieciątkiem walczyły tak gwałtownie w sercu Noel, że łzy zaczęły ją dusić w gardle; była szczęśliwa, że ojciec nie może dostrzec jej oczu w mroku. Potem ujął jej rękę i podniósł ją do ust ciągle jeszcze bez słowa, a Noel też nie mogła w żaden sposób wydobyć z siebie głosu. W milczeniu ucałował jej czoło; nagle zbudziło się w