Przejdź do zawartości

Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obok kobiety, której spojrzenie zdawało się palić, jak ogień. Z temi oczyma, policzkami powleczonemi grubą warstwą pudru i rozwiązłemi, czerwonemi wargami, stała w mroku, niby wizja hańby. Noel otrząsnęła się i biegła dalej, czując, że całe jej bezpieczeństwo leży w pośpiechu. Nie mogła jednak błąkać się tak przez całą noc. Pociąg do Kestrel odchodził dopiero rano — a czy chciała doprawdy jechać do Kastrel i wydać się tam na pastwę wspomnień? Nagle pomyślała o Jerzym. Czemużby nie miała się udać do niego? On jej zapewne wskaże, jaka droga będzie dla niej najodpowiedniejsza.
U stóp Waterloo Column przystanęła na chwilę. Wszystko wokół ciche było i puste, wielkie budowle zalane były mlecznem światłem, niewyraźne kontury drzew tonęły w błękitnym mroku; z kwitnących wierzchołków tych drzew spływała fala orzeźwiającego powietrza. Ciągle jeszcze przepełniało ją to dziwne księżycowe uczucie „opętania“, czuła się drobna i lekka, jak by się miała lada chwila unieść w powietrze. Okna ministerstwa wojny obrzeżone były cienką smugą światła. Wojna! Jakkolwiek czarowna była noc, jakkolwiek słodki był zapach bzu — wojna szła ciągle dalej swym trybem! Odwróciła się i przeszła pod sklepieniem luku, kierując się ku stacji. Pociąg z rannymi zajechał właśnie; stanęła w tłumie witającym rannych głośnemi okrzykami i przypatrywała się odjeżdżającym autobusom. Ogarnęło ją takie podniecenie i wzruszenie, że łzy zbiegły jej się do oczu i zaczęły spływać po policzkach. Jeden szary wóz za drugim przesuwał się cicho i ciężko pod sklepieniem łuku, każdy witany okrzykami radości. Wreszcie ostatni wóz przejechał i mogła wejść na stację. Podeszła do bufetu i wzięła filiżankę kawy i bułkę. Potem sprawdziła czas odjazdu swego wczesnego pociągu i udała się do poczekalni dla pań; usiadła w kącie, wyjęta portmonetkę i przeliczyła pieniądze. Dwa funty