Strona:Karol Mátyás - Z krynicy mądrości ludu.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   5   —

jabłkach, że on ma podobno wyléźć na jabłonkę, i obtrząsać jabłka na ziemię, a potem zlezie na ziemię, jabłka stoczy do kupki i dopiero się tara po nich, ażeby mu się wbiły na jego kolce. Wkiedy dobrze się jabłkami obładuje, wtenczas zanosi ich do jamy czyli do nory, którą ma mieć wykopaną w ziemi“.

Nie mierzy miarka,
jeno safarka.

„Gospodyni jest całą szafarką domową, to téż jeżeli jest zła i skąpa gospodyni, to tej nigdy nie będzie brakowało, jeżeli będzie obdzielać domowników czy to spérką czy czem innem, bo wszystkich zbędzie, jak to mówią, ni tem, ni siem, a jéj saméj zawsze zostanie część większa, co innych ani troje tyle nie dostali — jej zawsze się dostanie holos[1] więcéj. Mówi wyraźnie przysłowie: „nie mierzy miarka, jeno safarka“.

Wysoko do złoba, a za drabinę, jesce wyzy.

„Tak się mówi, jak ktoś z domowników upomni się, że to robota w gospodarstwie jest dosyć ciężka a wikt skąpy. Jak zwyczajnego jadła czyli strawy jest trochę zamało, jako to kapusty, kaszy, chleba itd., to znaczyć ma, że wysoko do żłobu. A zaś jako to śtuki (słoniny), jajeśnice, masła, jajek... tak, że rzadko można kiedy z tego coś dostać, to o takie rzeczy powiadają, że za drabinę jeszcze wyżéj.

Gospodyni, jeżeli się z jej domowników ktoś poskarży o skąpy wikt gdzieś przed sąsiadem, a zwłaszcza jak i służący, to wtedy ogromnie się gniéwa i wywodzi na czem świat stoi, że ona chleba nikomu nie udziela, że na stole zawsze leży, odgrażając się słudze: że dobędziesz do roku i pójdziesz na inną służbę, to sobie poprawisz;

  1. dużo, znacznie.