Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wolno mi będzie pomówić z tobą o mojem utrapieniu.
— Dusza moja stoi dla ciebie otworem. Mów tak, jakgdybyś był u brata albo u największego i najlepszego przyjaciela.
— Wiesz już, co mam ci powiedzieć.
— Wiem. Zdradziło mi twą tajemnicę tamto zakratowane okno. Jestem człowiekiem, jak każdy inny, i tylko Bóg jest wszechwiedzący, jak to sam zupełnie słusznie oświadczyłeś. Kiedy się zbudziłem, usłyszałem twoją rozmowę z koniuszym. Widzisz, że nie mam tych zalet, które on mi przypisał.
— Ty posiadasz przedewszystkiem rzadką zaletę skromności. Istotnie, nikt nie może tego wiedzieć, co Allah, ale są ludzie święci i czarodzieje, którym Allah wiele takich rzeczy odsłania, jakie dla innych na zawsze pozostaną zakryte. Gdybyś nie był otwarcie powiedział mi o tem oknie, byłbym uważał cię za takiego świętego. Mogłeś z tego skorzystać. Wyrzekając się jednak nimbu świętości, dajesz mi dowód, że jesteś człowiekiem uczci-

15