Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeździć konno, ani znać się na koniach. Dowiodę ci, że jest przeciwnie. Dosiędę tego konia i na nim pojadę. Chcesz się założyć?
— Na Allaha, co ci strzeliło do głowy. Skręciłbyś kark na pewno!
— Już ty się o to nie bój! Z przyjemnością dowiodę, że postępowaliście źle z tem szlachetnem zwierzęciem. Zawołaj syna i parobków, żeby się nauczyli, jak się z koniem należy obchodzić!
Uważał mnie za laika, narażającego się lekkomyślnie na niebezpieczeństwo, którego rozmiarów nie umie wcale ocenić. Starał się więc wszelkiemi siłami odwieść mnie od powziętego zamiaru. Nareszcie przystał. Chciałem mu dowieść, że Beduin nie przewyższa w niczem Europejczyka. Udałem się do mego pokoju, ażeby się zaopatrzyć w biały haik, który mi był potrzebny. Koniuszy tymczasem zgromadził ludzi. Zebrali się w izbie, przylegającej do niskiego stajennego budynku, skąd łatwo można się było dostać na płaski dach domostwa. Zeszło się wielu ciekawych, a nakońcu przytoczył się

144