Strona:Karol Miarka - Dzwonek świętej Jadwigi.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

docznie Opatrzność Boska to zrządziła, że przez odkrycie kradzieży mój oiciec poznał szlachetny charakter młodzieńca, którego od pierwszej chwili tak szczerze pokochałam. Jego wywyższenie na dyrektora wprowadzi go w towarzystwo wyższych stanów; a kochać dyrektora to przecież co innego jak prostego czeladnika... (smutno). Mój Boże!... marzę ciągle o nim, a któż mi zaręczy, że on odpowie uczuciom biednej Herminy. (Spojrzawszy w okno). Właśnie wychodzi z fabryki... zbliża się ku nam... a jak tu wejdzie, cóż mu powiedzieć? Gdyby to nie nasza skromność, wyznałabym mu wszystkie uczucia mojego serca, lecz tak, my biedne stworzenia musimy czekać... (słychać pukanie do drzwi) puka do drzwi! jakże go przywitam? usiądę, aby nie spostrzegł mojego niepokoju (siada). Czemuż nie wchodzi? Nie zaprosiłam, może odszedł... (woła) wolno, proszę! (bieży do drzwi, Kazimierz wchodzi).
Kazimierz. Przepraszam panią.
Hermina. Owszem, ja przepraszam, że zajęta haftowaniem nie słyszałam stukania.
Kazimierz. Przepraszam... może przeszkadzam... Szukam pana Lehmana.
Hermina. Ojciec co tylko wyszedł z domu za interesem... ale myślę, że wkrótce powróci. Proszę siadać.
Kazimierz. Nadejdę później.
Hermina. Pan zawsze tak zajęty, że nawet nie uwzględnia mojej prośby?
Kazimierz. Jeżeli pani pozwoli...
Hermina. Przy tej sposobności chcę panu podziękować za ocalenie naszego majątku.