Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nia, nie dostała się w ręce Węgrów“. Prosił też biskupa o posłanie mu kilku armat przewoźnych, prochu i kul, bo nic w zamku, oprócz nadartych z chłopów pieniędzy i nagromadzonej przez żydówki obfitej żywności, nie zastał.
Gdy biskup Gębicki otrzymał w Krakowie Kostkowe zażądanie działek i amunicji do zajętego Czorsztyna, wlot zrozumiał, iż ów obrońca całości Rzeczypospolitej wysoce jest podejrzany, a zapowiedziane zaciągi Bóg wie naco posłyżyć mogą, odpisał więc Kostce, że „nie w taki sposób zajmuje się królewskie zamki do obrony zlecone“ i że radzi mu, aby dobrowolnie Czorsztyn opuścił, sam zaś zwołał radę panów krakowskich, którzy w mieście obecni byli, sześćdziesięciu dragonów pod panem Michałem Jordanem, dobczyckim starostą, na odebranie Czorsztyna wysłał, ku którym się spory poczet wolontarjuszów szlacheckich przyłączył.
Zmieszał się srodze Kostka list biskupa otrzymawszy i w pierwszej chwili gorąco i zimno mu się zrobiło, a łydki pod nim zadygotały.
Wydawało mu się, iż potrzebował tylko rękę wyciągnąć i brać, że zająwszy zamek nogę jakoby w strzemieniu postawił i tylko drugą przełożyć musiał, aby w siodle sieść, ale przekonał się przy pierwszym kroku, że się łudził i mylił. Przeraziło go także własne młode niedoświadczenie, którego sobie pisząc list do biskupa jaskrawy dał dowód.
Jednak chwilę tylko zniechęcenie i przerażenie trwało. Odwagą i męstwem niedoświadczenie i nierozwagę wyrównać postanowił, a i czasu na myślenie nie stało, gdyż pan starosta Jordan swego brudnego kasztana ze strzałką, dragonów, oraz ochotną szlachtę tak pędził, że już nazajutrz po liście biskupim pod Czorsztynem stanął.
Kostka naonczas spał, a spali i chłopi, krzątaniem się po zamku i plondrowaniem znużeni.