Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się domyśliłam, że to wszystko jest kłamstwem od początku do końca. Jestem obecnie w takim nastroju, kiedy nawet kłamstwo sprawia mi ulgę, gdy chwilowo mogę się niem przejąć i radować.
— W takim razie, kochana panno Oliver, niemieckie komunikaty na pewnoby pani tę ulgę przyniosły, — rzekła Zuzanna z ironją. — Nigdy ich nie czytam teraz, bo później nie mogę zebrać myśli i zająć się jakąś uczciwą pracą. Nawet te wiadomości o Warszawie zepsuły mi cale popołudnie. Nieszczęście nigdy nie przychodzi pojedyńczo. Rano chleb mi się spalił w piecu, teraz dowiedziałam się o zajęciu Warszawy, a na dodatek mały Kitchener gotów udławić się na śmierć.
Istotnie Jaś usiłował połknąć w tej chwili łyżeczkę. Rilla odebrała mu ją automatycznie, zamierzając kontynuować nadal ceremonję karmienia go, gdy nagle uwaga ojca przejęła ją takim dreszczem, że po raz drugi upuściła łyżeczkę już napełnioną kaszą.
— Krzysztof Ford jest u Marcina Westa za Portem, — mówił doktór. — Pułk jego był już w drodze na front, lecz dla jakichś powodów został zatrzymany w Kingsport, Krzysztof więc dostał urlop kilkodniowy.
— Sądzę, że wstąpi tu do nas, — zawołała pani Blythe.
— Wątpię, czy zdąży, bo dano mu dwa, czy trzy dni urlopu, — odparł doktór w zamyśleniu.
Nikt nie dostrzegł zarumienionej twarzy Rilli i jej drżących rąk. Nawet najrozumniejsi rodzice nie dostrzegają tego, co się dzieje tuż obok nich. Rilla po