Przejdź do zawartości

Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ność; nieraz nudne gamy, waryacye, sonaty uprzyjemniał dowcipem lub komplementem i rzadko kiedy dał klapsa po upartych paluszkach, gdy umyślnie dobierały fałszywych akordów. Te, co miały talent i ochotę, wyuczyły się doskonale u niego i niejedna zawdzięczała mu swoje późniejsze salonowe zwycięztwa na klawicymbale. Przybył tu do nas jako młody kawaler w pierwszych zaraz czasach okupacyi pruskiéj i jeszcze dzieciakiem będąc, widywałem go niemal co dzień u méj babki; pochodził z Królestwa, poprzednie jednak jego dzieje są mi nieznane. Ożenił się tutaj z dość przystojną osóbką ze wsi, która mu się wywdzięczyła za to dwiema córeczkami, Teofilką i Adaminką, a resztę życia spędził w Poznaniu bez przerwy i po większéj części przy Wodnéj ulicy.
Byłby mógł nasz Kiszwalterek, jak go zwykle nazywano, zebrać fortunkę i zabezpieczyć sobie starość, zatrudnienia bowiem i dochodu przez wiele lat miał dostatecznie, ale, jak to właściwe artystom, że o przyszłości nie myślą i na świat patrzą przez różowe okulary, tak też i on wynagradzać sobie lubił mozolną i nudną pracę ciągłego wybijania taktu podnoszeniem podeszwy i liczenia raz, dwa, trzy cztery, rozmaitemi przyjemnościami w mieście. Nęciły go dary Bachusa, osobliwie podobał mu się złoty połysk węgierskiego; częstokroć między jedną a drugą godziną, przechodząc, trudno było, choć na kwadransik, nie wstąpić do Sypniewskiego, Rosego lub Powelskiego, by się orzeźwić, a wieczorami znalazła się tu i owdzie kompanijka, z którą mile i wesoło ubiegały chwile, zwłaszcza jeśli ciecz brunatna z obroślutkiéj, jak mówił, lub z poważnego gąsiorka przelewała się naokół w małe kieliszki. Nie mogę powiedzieć, żeby rzecz doszła do nadzwyczajnych rozmiarów, lub przeszkadzała w zawodzie; owszem, lekcye swoje odbywał Kiszwalter dość sumien-