Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

na plan dalszy; nikt nie patrzy na nich. Sam nawet syndyk powiewa olbrzymim fularem i wygląda, jak oczarowany. Jest to znowu ten naród dziecinny, naiwny, hałaśliwy, gestykulujący, z którym żadne etykieta w chwili zapału poradzić sobie nie może.
Gołębie wirują chwilę w miejscu, tworzą olbrzymi wachlarz, zwijają się i rozwijają błyskawiczną wstęgą, wzbijają się wyżej, jeszcze wyżej, kołują chwilę w słońcu, jak płateczki srebra i gagatu, aż całą pierzastą kolumną na północ lot biorą.
Niechże i ten list uleci wraz z nimi.



III.
Pochód historyczny.

Z początkiem sierpnia rozwinęły się tu w całej pełni kolumbijskie święta.
W ciągu jednego tylko tygodnia mieliśmy wielki historyczny pochód, święto pokoju i manifestacye na rzecz rozjemczych sądów międzynarodowych; uroczystości uniwersyteckie ku czci Mazziniego, ingres arcybiskupi, wielkie międzynarodowe regaty żeglowców, uroczysty hołd miast włoskich in effigie w Acqua Sol złożony Kolumbowi, że już nie wspomnę o pomniejszych,