Przejdź do zawartości

Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niosłemi, fantastycznych kształtów skałami, ale obok tego wdzięcząca się świeżą zielenią polan i lasów, jéj boki strojących. W północno-wschodniéj stronie zwierciedli się staw Smreczyński. Od południa wybiega na liptowskie równiny dolina Kamienista, przeciwległa Kościeliskiéj, różniąca się całkiem od ostatniéj; nie tak dzika, ale za to nie tak malownicza. Jestto raczéj długi, głęboki, jednostajny wąwóz, którego boki stanowią kamieniste upłazy. Na nich szarzeją gdzieniegdzie mchy i trawy, rosną kępy kosodrzewia, a niżéj czernią się lasy. Na dnie doliny widać dwa małe stawki. Podobny charakter mają i inne liptowskie doliny, jakoto dolina oddzielająca Pyszną od Staréj roboty i druga wybiegająca na wschód ku Krywaniowi.
Pobujawszy po téj krainie niebotycznych szczytów, oko wędrowca wybiega swobodnie na równiny, rozścielające się szeroko po za tém gniazdem skalistych olbrzymów. Od północy widzimy cały obszar nowotarskiéj doliny którą ogranicza w oddali pasmo Bieskidów z Babią górą na czele. Na południe widok jeszcze rozleglejszy, a przynajmniéj rozmaitszy. Tu roztacza się przed nami część Węgier zwana hrabstwem liptowskiém. Wśród lasów, ciemniejących wielkiemi płatami na téj rozległéj równinie, widać łany dojrzewającego zboża i gęsto rozsiane dziedziny słowackie, każda z murowanym kościołkiem. Gościńce i potoki przerzynają w różnych kierunkach tę piękną równinę dochodzącą do samych stóp Niżnych Tatrów, których pasmo rysuje się wyraźnie na krańcach widnokręgu.
Przeszło pół godziny zbiegło nam jak jedna chwila na szczycie Pysznéj, a jeszcze nie było ochoty schodzić na dół, jeszcze trudno było oderwać oczy od tego cudnego widoku. Pożegnaliśmy go nareszcie ostatniém, długiem, tęskném spojrzeniem i zabraliśmy się do powrotu. W miarę jak spuszczaliśmy się niżéj, wiatr zno-