Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Szteinkeller; pożegnaliśmy się i udałem się na obiad do Malfattego. Szaniasio dzisiaj Polak zabity, zajadał zrazy i kapustę jak zaręczam żaden u Karczewskiéj; nie ustępowałem mu. Trzeba ci wiedzieć, że ten rzadki człowiek (w całem znaczeniu tego wyrazu człowiek) doktór Malfatti, tak o wszystkiem pamięta, że kiedyśmy u niego na obiedzie, wyszukuje nam polskie potrawy. Po obiedzie przyszedł Wild, sławny, nawet dziś najpierwszy niemiecki tenorzysta. Zaakompaniowałem mu na pamięć aryę z Otella, którą po mistrzowsku odśpiewał. On i panna Heinefetter, utrzymują, całą operę tutejszą; reszta bowiem tak mizerna, że wcale na Wiedeń nie przystoi. Pannie Heinefetter zbywa nieledwie zupełnie na czuciu. Głos jakiego mi się nie zdarzy tak prędko słyszeć, wszystko dobrze odśpiewane, każda nuta wytrzymana akuratnie, czystość, gibkość, portamenta! ale to tak zimna, żem sobie ledwo nosa nie odmroził, jakiem w krzesłach w pierwszym rzędzie blisko sceny siedział. Ładna ze sceny, szczególniéj po męzku. W Otellu lepsza niż w Cyruliku, gdzie zamiast niewinnej, żywej zakochanej dziewczyny, przedstawia na wszystkie strony wyćwiczoną kokietę; w Tytusie Mozarta jako Sextus, ładna. Wkrótce wystąpi w Sroce, ciekawość mię bierze! Wołków Cyru-