Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

razi twoje oczy, puste gruchanie turkawcze niemiło wpada do ucha. Ty, biedny orzeł młody, wątpić zacząłeś, czy znajdziesz twoją kochankę-orlicę; miałeś zaprzeczyć nadziejom, wtem oko spotkało się z okiem, błyskawica z błyskawicą; Aretin z Fornariną, Romeo z Juliettą i słowa przeczenia zamarły na ustach twoich. Nie masz prawa ich kończyć, nie śmiesz, nie chcesz przesądzać przyszłości, bo ta przyszłość jest możliwą dla ciebie, możliwą ze szczęściem i ukochaniem; tylko stań się jej godnym, Cezary! Rozwiń skrzydła ducha swojego, uleć wysoko ku niebu, westchnij głęboko nad ziemię — i kochaj! kochaj mnie!...
Pani sędzina w tej chwili po objaśnienie jakiejś ryciny florenckiej syna odwołała. Mój Cezary opuścił rzeźbioną okna framugę — oj! dobre miałam przeczucie, że go jaknajdłużej przytrzymać w niej chciałam.
Pożałuj mię, Kazimiero! na drodze Cezarego stało weneckie zwierciadło; Cezary spojrzał... dajmy na to, że nieumyślnie, że spojrzał przypadkiem, ale ten przypadek trwał tak długo — i na domiar fatalizmu jeszcze wyraźnie spostrzegłam, że Tycjanowski portret starannie sobie wąsików przymuskał. Tym gestem, jak obuchem, zabił półgodzinną miłość moją; trzeba ci też powiedzieć, Kazimiero, że mam prawdziwie idjosynkratyczny wstręt do pięknych mężczyzn, co się w lustrze przeglądają i wąsów niepotarganych przymuskują. Dla brzydkich nierównie jestem pod tym względem wyrozumialsza. Kiedy brzydki przed lustrem choćby cały kwadrans stoi, to przypuszczam, że zastanawia się nad własną brzydotą, że rozważa czy jest podobnem, aby na jakiejś kobiecie mniej przykre zrobił wrażenie; a nakoniec, chociaż wąsów przygładzi, chociaż czupryny poprawi, to myślę sobie, że mnie się chce podobać. Piękny, jeśli tych grzechów