Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czywistości i ideału kochany — ty nigdy na łonie żadnej Dydony, ani żadnej Heleny Menelausowej spokojnie głowy wesprzyć byś nie zdołał. Jak widmo złowrogie, w każdej chwili ta myśl za każdą goniłaby pieszczotą, że jej serce już raz kochać przestało, że dla niej zmiana jest niemożliwą, że ona wie, jak to zapał ostyga, uwielbienie się krytykuje, skrzydła anielskie łamią, nieskończoność na lata, miesiące, dni i godziny rozpada. Grzesznej ty nie uwierzysz, nieszczęśliwa tobie wierzyć nie będzie. Obok jednej całe piekło trwogi, zazdrości, podejrzeń, w złych chwilach mimowolna wzgarda, w najlepszych sofistyczne usprawiedliwienie; od drugiej wymagań tysiące, kodeksem nieobjęte, a jednak mordercze okrucieństwo. Tobie się nawet nie śni, żeby kogo innego ukochać było podobnem; a tu już argusowe, łzami zalane oczy twe postępki śledzą; ty rozszalejesz namiętnością i zachwyceniem, a tu słówko szydercze lub wątpiące, jak ton fałszywy na klarnecie orkiestry w twoje „tutti“ się wmiesza, jak nietoperz piwniczny wleci do twoich jarzącem światłem promieniejących salonów. Gdyby to można jeszcze rozstać się spokojnie! — ale gdzież tam właśnie: niema uporniejszego serca nad serce trochę starzejącej się już kobiety, która po pierwszym zawodzie drugą próbę przedsięwzięła — uczuciowej karjery.
Bądź pewny, że jak tonący brzytwy, tak ona ciebie, choćbyś jej duszę zakrwawił, całemi siłami trzymać się będzie. Bez wyrzutów sumienia opuścić jej niepodobna: płacze, boleje, choruje. Są takie, co i umierają z rozpaczy — strach doprawdy wspomnieć o tem! Dwudziesto-pięcioletnia jedynie tych kłopotów ci oszczędzi. Ona w przeszłości swojej mogła swobodą i żartem szafować, mogła zdawkową monetą zalotności na wszystkie strony rozrzucać; ale żelazny fundusz jej uczuć nietknięty jesz-