Przejdź do zawartości

Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O, co za promień światła w ciemnicy moich domysłów! Śnieżysta kwiatów królowa zajmuje się losem jednej biednej miseczki, przewiduje mogące nastąpić wypadki, chroni ją przed zniszczeniem, a to z taką przytomnością umysłu, z taką wprawą machinalną, że już nie wątpię, już wiem o niej! Biała Róża jest niezawodnie dobrą, porządną, staranną i oszczędną gospodynią — alboż to miljonerki takiemi nie bywają? Zdarza się przecież niemiljonerkom, nie krociówkom nawet, że są rozrzutne i niedbałe; dla zrównoważenia zapewne rodzi się trochę bogaczów skąpych lub gospodarnych, zabieżnych, przemyślnych.
— A teraz, Morysiu — rzekła znowu, gdy Moryś rozkazu dopełnił — przetańczmy walca, bo mi się trochę zimno zrobiło.
Roztropność wzorowa! Zawsze słyszałam, że najlepiej iść w taniec po nagłem oziębieniu żołądka. Biała Róża trzyma się tego hygjenicznego przepisu; zachowawcza troskliwość stanowi tło jej moralnego usposobienia; od cudzej miseczki, do własnego zdrowia, ona wszystkiem się opiekuje, wszystko w pożądanej całości utrzymać pragnie. Z tych dwóch uderzeń jej spokojnego pulsu logiczne wyprowadziłam następstwa — wnioski moje ogarnęły każdy możliwy zwrot podobnego charakteru. Stopień religijnego ogrzania, lub niedogrzania raczej; uszanowanie dla formy, nieufność względem uczucia, szyderstwo salonowe dla wszelkiej niezwykłości; bojaźń wyższego, nałóg miernoty, zalet mnóstwo — cnoty ani jednej. Cały ten portret od stóp do głowy jaknajdobitniej odrysował się w mojej wyobraźni i byłam pewna, że już niczego więcej o Bialej Róży się nie dowiem.
— A cóż, Kaziu, czy ci się powiodły twoje studja