Przejdź do zawartości

Strona:O krasnoludkach i żelaznych górach (1939).djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie wskóra, zerwała się z dzikim krzykiem i rzuciła w chłopca ciężkim kamieniem. Nie trafiła jednak i rozgniewana tym jeszcze więcej uciekła i ukryła się w głębokim jarze. Tymczasem kilof Jaśka przebił skałę i zaczął wyrzucać jakieś dziwne, rdzawe grudy ziemi. Chłopca zaciekawiło to bardzo, ale nie chciał przerywać pracy. Gdy zgasł ostatni promień słońca, rozległ się potężny huk i ziemia zadrżała pod stopami chłopca. To skały zapadały się pod ziemię, a na ich miejsce wyrastały zboża, drzewa i kwiaty. Moc czarownicy została złamana. Strumień stał się jak dawniej szeroką rzeką, płynącą wśród łąk. Jaśko pochylił się i podniósł grudkę owej rdzawej ziemi, która go tak zaciekawiła w czasie kopania.

— Może to jest złoto? — pomyślał i schował grudkę do kieszeni. Potem umył się i orzeźwił wodą z rzeki. Radość ogromna zalała mu serce. Oto praca je-

20