Przejdź do zawartości

Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/508

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   504   —

Lecz nie tak twardy był krzyż Chrystusowy,
Jako ten ciężar, któryś wtedy dźwigał,
Gdy wielki Cezar swój zastęp bojowy
Rzucił na ciebie, wszędy śmiercią ścigał.
Pięćdziesiąt zamków, co Druzus budował,
Twój brzeg pochwycił, twój piasek pochował.

Jak swojej wiary ty dotrzymasz! Oto
Los cię miał wkrótce wystawić na próbę;
Lecz ty wyszedłeś tak czysty, jak złoto,
Kiedy Attyla dziki szerzył zgubę.
Gdy krwią przelaną wezbrały twe fale,
Gdy w twem łożysku z trupów wał wyrasta,
Gdy pychą pijany on stąpa zuchwale,
Łupi i grabi popalone miasta,
Z pochodnią w ręku gdy toruje drogę,
Siejąc wokoło mordy i pożogę.

Zdławiony tylko krzyk twa pierś wydała,
Na pomoc wzywasz niebo płomieniste,
A nie napróżno prośba twa wzlatała,
Bo nadszedł Karol — i znów brzegi czyste.
On wygnał dzikie, obce szumowiny,
Wznowił, co niegdyś Konstantyn utworzył,
Wolne już teraz twoje są głębiny,
Zakwitło wszystko i kraj cały ożył,
A w reńskiej twojej okolicy możnéj
Obrał stolicę ten rycerz pobożny:

Renie! przez ciebie młyńskie koła warczą,
Tyś budowniczym, spławu gospodarzem,
Państwa granicą i obronną tarczą,
Miłego wina ty jesteś szafarzem!
Spraw, niechaj młyny dadzą mi papiery,
Bym mógł twą sławę opiewać na wieki!
Wody twe budzą taki zapał szczery.
Tak moje zmysły pędzą w kraj daleki,
Że na twej fali jestem jak łabędzie,
Które liść winny nęci k’sobie wszędzie.
(Wł. Trąmpczyński).


II. Wilhelm Bilderdijk Tijm.
W samotności wieczorem.

Oto już mi zniknąłeś, dniu, pełen radości,
Próżnobym cię przywołać chciał tęsknoty silą!
Z tobą zniknęło razem szczęście mej miłości,
Jak słońce (woje jasne, co w morzu się skryło.