Omałom był nie zawitał
Aż na Parnas! — cios fatalny!
Jakiś warjat mię zapytał:
Jaki pism twych sens moralny?
Mimo moje chwalcę liczne,
Po których się na szczyt darłem,
To pytanie satyryczne
Zabiło mię i umarłem!
O! jaki biedak! Żal mi każdego pisarza,
Czyją skroń zamiast laurów coś innego wieńczy!
Lecz to wszystko zależy wprost od kałamarza,
Co siedzi w więzach żebrowych obręczy,
A ma swój korek pod sklepieniem czaszki.
I każdy pisarz podobny do flaszki.
Lecz każdyż z flaszą swą zrobić jest w stanie
To co w Rzymie Twardowski? lub co Chrystus w Kanie!
O! tacy mistrze, co te robią cudy,
Ich papier jest historja, a ich zgłoski, ludy —
Choć się zgadzam z Frydrykiem, że wielcy pisarze
Trzymają większe berła, niż świata mocarze!
Lecz to w djablem sumieniu wznieca nawet burzę.
Dobryby wynalazek był i dla szatana