Przejdź do zawartości

Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powitam kwiaty, łąki, uprzejmym uśmiechem,
I z echem gór się rozleję w przestrzeni!

(Wchodząc na wierzch góry.)

Jeszcze dalej kilka stop!
Ty księżycu znijdź z za chmur,
W skaż jaśniejszy mi tu trop,
Trochę jaśniej mi tu świeć.
Serce moje! w bezdeń leć,
Zagraj piosnkę z czynem w chór!

(Śpiewa.)

O, chciałbym mieć ducha władzę,
Wiosennego słońca ciepło!
Niech rozkwitnie, co zasadzę;
Niech odżyje to, co skrzepło.
Gdybym tam, gdzie myśl dobieży,
Mógł czynami ślad w ślad zdążyć,
Duszą świat cały okrążyć,
I śród skalistych wybrzeży
Jak strumień wezbrany płynąć,
Myśl nieba odbić w mem łonie,
Rozlać szeroko me tonie,
Wylać się z brzegów — i zginąć!

DUCHY BRATNIE.

Utonąć w łonie wieczności,
Zginąć w jednostce, a ożyć w całości!