Przejdź do zawartości

Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wić się jak wąż u kolan, wołać: Ojcze drogi,
Weź za syna lub zabij! Wtem Stolnik posępny,
Zimny jako słup soli, grzeczny, obojętny,
Wszczął dyskurs, o czem? o czem? o córki weselu!
       615 W tej chwili! O, Gerwazy! uważ przyjacielu,
Masz ludzkie serce!

... Stolnik rzekł: „Panie Soplica,
Właśnie przyjechał do mnie swat kasztelanica:
Ty jesteś mój przyjaciel, cóż ty mówisz na to?
Wiesz Wasze, że mam córkę piękną i bogatą:
       620 A kasztelan witebski! Wszakże to w senacie
Niskie, drążkowe[1] krzesło. Cóż mi radzisz, bracie?“
Nie pamiętam już zgoła, co mu na to rzekłem,
Podobno nic — na konia wsiadłem i uciekłem!“


∗             ∗

„Jacku! — zawołał Klucznik, — mądre ty przyczyny
       625 Wynajdujesz; cóż? one nie zmniejszą twej winy!
Bo wszakże zdarzało się już nieraz na świecie,
Że kto pokochał pańskie lub królewskie dziecię,
Starał się gwałtem zdobyć, przemyślał wykradać,
Mścić się otwarcie — ale tak chytrze śmierć zadać
       630 Panu polskiemu, w Polszczę i w zmowie z Moskalem!“

„Nie byłem w zmowie!“ — Jacek odpowiedział z żalem. —
„Gwałtem porwać? wszak mógłbym; z za krat i z za klamek
Wydarłbym ją, rozbiłbym w puch ten jego zamek!
Miałem za sobą Dobrzyń i cztery zaścianki.
       635 Ach, gdyby ona była jak nasze szlachcianki

  1. drążkowe, t. j. mniejszego znaczenia.