Przejdź do zawartości

Strona:PL Ajschylos - Oresteja I Agamemnon.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nikt mu palcami nie pokaże drogi
Powrotu,
Nikt mu nie powie: „Niepotrzebnyś gość!“
Patrzcie! Zburzywszy Priamowy gród,
Boży ściągnąwszy nań gniew,
Niebiańskiej chwały zagarnąwszy plon,
Wrócił pomiędzy swój lud —
I oto teraz dawnych przodków krew
Krwią własną płaci,
Swym własnym skonem płaci innych skon.
Słyszący o tem, któżby z naszych braci
Chełpić się mógł,
Że mściwy nie sięgnie go bóg?
GŁOS AGAMEMNONA: (z wewnątrz)
O biada! Cios śmiertelny godzi we mnie! Biada!
PIERWSZY Z CHÓRU:
Cyt! Ciosem ktoś uderzon śmiertelnym upada.
GŁOS AGAMEMNONA: (jak wyżej)
O biada! Po raz wtóry ugodzono we mnie!
DRUGI Z CHÓRU:
To króla jęk! Nie wątpić! Zabity nikczemnie!
TRZECI Z CHÓRU:
Potrzeba się naradzić, towarzysze mili,
Co czynić nam się godzi w tej rozpacznej chwili.
CZWARTY Z CHÓRU:
Ja powiem wam, co myślę: co tchu iść należy
Do miasta, niechaj zaraz wszystek lud przybieży!
PIĄTY Z CHÓRU:
Ja mniemam, że źle będzie, jeśli sprawę zwleczem:
Wszystkiego my z dobytym wywiedzmy się mieczem!
SZÓSTY Z CHÓRU:
I ja tego samego, mówię, jestem zdania:
Niech nikt z nas się nie waha, działać się nie wzbrania!