Strona:PL Arystofanes - Rycerze.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Gdy wzniesionym on nie będzie
Nad ojczyznę naszę wszystkę,
Ważne stracim w nim narzędzie:
Stracim tłuczek i kopystkę!”[1]
Lecz mnie głównie w nim porywa
Szewsko-artystyczna żyła,
Bo mi takie prawi dziwa
Młódź, co do szkół z nim chodziła:
„Zrazu jął się on z zapałem
Podług szkoły grać Cyganów,
       990. I na sztuki polu całem
Nie chciał uznać innych panów.
Wreszcie mistrz o chmurnem czole,
Nagnał do stu dyabłów bratka,
Boć, nie pojął nic w tej szkole,
Krom — cyganić jakby z płatka!”[2]


    być rozstrzygnięte w pojedynczych sądach; miejsce to zwało się sądową targowicą, bazarem sądowym (δεῖγμα τῶν διϰῶν), analogicznie do nazwy miejsca w Pireju, gdzie wystawiano na widok publiczny próbki towarów. Słowa te możnaby też pojmować przenośnie w tem znaczeniu, że przed gmachem sądowym, albo też w jego wnętrzu, jest niejako targowica, a towarem poszukiwanym na niej są — głosy przysięgłych

  1. Arystofanes sprowadza zajęcie Kleona do funkcyi tłuczka i kopystki — Kleon więc tłukł wszystko
    w państwie i mieszał bezładnie.
  2. Ostatnie dwie zwrotki były prawdziwą koroną cierniową dla tłomacza — dowcip cały polega w nich na grze wyrazów. Chór opiewa, że kleon zaczął się uczyć muzyki podług doryckiej szkoły (Δωριστί), która odznaczała się siłą i powagą tonów, nauczył się jednak grać Δωροδοϰηστί, t. j. złodziejskim, kuba-