Przejdź do zawartości

Strona:PL Brete - Zwyciężony.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pogrążony w głębokiem zamyśleniu, Marek nie uważał na to, co działo się obok niego, zadrżał też, gdy Saverne, dotychczas zajęty podziwianiem Zuzanny, szepnął mu do ucha:
— Jaka zachwycająca istota! Nie rozumiem, dlaczego wychodzi zamąż za człowieka tak pospolitego.
— Ona się inaczej zapatruje na to — odpowiedział Preymont; — pan Véland ma opinią zacnego człowieka.
— Przypuszczam że nie wydaliby ją za kogoś karanego sądownie — odparł z oburzeniem Saverne. — Śliczny doprawdy argument, skoro mowa o pannie, która mogłaby wszystkim mężczyznom pozawracać głowy.
Powaga przy odczytywaniu kontraktu ślubnego zmusiła go do milczenia. Zuzanna, nie słysząc jednostajnego głosu notaryusza, odwróciła głowę i dostrzegła, że pan Véland rozmawia przyciszonym głosem z notaryuszem.
— Sądzę, panie, że to pomyłka — mówił narzeczony.
— Niema żadnej pomyłki. Pan Jeuffroy wynotował mi tytuły cyfr, tak że je tylko przepisałem dokładnie.
— W takim razie pan Jeuffroy uczynił to przez roztargnienie, co łatwo da się naprawić — dodał pan Véland.
Notaryusz zakaszlał w sposób znaczący i rzekł cicho i pośpiesznie:
— Daruj pani Mój klient nie ma zwyczaju mylić się, gdy idzie o cyfry.