Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

co ja tutaj winna? Pierwsze piętro wynajęte jest jednemu panu.
— Nazwiskiem?
— P. Henri. Nie podał mi żadnego innego nazwiska, a że opłaca z góry komorne, i umeblowanie ma odpowiedzialne, nie mam co wglądać w to bliżej.
— Czy on mieszka tutaj?
— Nie przyjeżdża tylko od czasu do czasu.
— Sam jeden?
— Sam jeden.
— Ale poto by tu przyjmować kobietę
Albo ja wiem kogo przyjmuje, przyjmuje sobie kogo chce, co to do mnie należy.
— I to już trwa dawno?
— Może rok, może dwa; czyż ja wiem.
— Pokażcie mi to mieszkanie.
— Nie mamy klucza.
— Nie wiecie prawdziwego adresu tego człowieka?
— Nie.
To więc ten list był do niego?
— Zapewne. Oh! ja bo tam wcale takich historyj nie lubię. Mam lokatora, który przyjmuje sobie kogo chce, który się nazywa p, Henri. i któremu oddaję listy przychodzące pod adresem pani Henri. A jeżeli panu tego nie dosyć, możesz pan iść do komisarza cyrkułu, pierwsza ulica na lewo. Jestem w swojem prawie i drwię sobie z reszty.
— Tak było istotnie; ja jeden stanąłem w fałszywem i śmiesznem położeniu. Wybąknąłem;