Przejdź do zawartości

Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ II.

Skoro nastąpiła martwa pora letnia, w Magazynie Nowości powiał wiatr panicznej trwogi. Był to straszny czas: dyrekcya wydalała całe gromady, opróżniając magazyn na upały lipcowe i sierpniowe, kiedy się klientki rozjeżdżają.
Mouret wspólnie z Bourdonclem odbywał rano zwyczajny przegląd. Biorąc na bok naczelników kantorowych, których zimą zmuszał do przyjmowania subiektów nad rzeczywistą potrzebę, z obawy, żeby z braku ich, sprzedaż nieucierpiała, kazał im zatrzymywać tylko najzdolniejszych, wyrzucając na bruk trzecią część, mianowicie słabszych, dających się pożreć silniejszym.
— Macie takich, którzy nie są zdatni — mówił. — Przecież ich nie można zostawić, żeby siedzieli z założonemi rękami.
Jeżeli zaś naczelnik wahał się, nie wiedząc kogo poświęcić, dodawał:
— Sześciu subiektów powinno wystarczyć. Nabierzecie nowych w październiku... dosyć się wałęsa po ulicach.