Strona:PL Faust I (Goethe, tłum. Zegadłowicz).djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
GŁOS
(z góry)

Któż to tam woła z kniej?

GŁOS
(z dołu)

Weźcie mnie z sobą — podajcie ręce,
trzysta łat idę w znoju i męce —
każdy rok płaci — każdy rok traci,
dotrzeć nie mogę do moich braci.

OBA CHÓRY

Niesie mnie miotła — dźwiga drąg —
widły unoszą wgórę, wkrąg —
nogami wierzgaj, ręką trzep —
kto dziś nic wzięci — istny kiep.

PÓŁCZAROWNICA

Kuśtykam ztyłu — no i cóż,
nadążyć siostrom ani rusz!
W samotnym domu nie usiedzę,
a tu napróżno nogi biedzę.

CHÓR CZAROWNIC

Pomaga nam skutecznie maść,
spódnice trza na wietrze kłaść,
a wtedy z cebra świetna łódź!
— nie możesz zdążyć, to się wróć!

OBA CHÓRY

Obieżym szczyt najwyższy wkrąg,
wy na nas patrzcie z błotnych łąk!
o czarnoksięstwie myślcie wciąż!
Bywajcie! Chórze, w górę dąż!

(odlatują)