Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wspomnienie Rudolfa usunęła w najgłębszy zakątek serca; gdzie obraz jego pozostał w uroczystej nieruchomości, nakszałt królewskiej mumii w podziemiu. Mistyczna woń jakaś dobywała się z tej wielkiej zabalsamowanej miłości, a przenikając wszystko, napełniała tchnieniem czułości niepokalaną atmosferę, w której żyć pragnęła. Klękając na swym gotyckim klęczniku, zwracała do Boga te same słodkie wyrazy, które niegdyś szeptała do ucha kochanka, w wylaniach cudzołożnej miłości. Czyniła to dla wzbudzenia w sobie wiary, lecz żaden promień łaski nie zstępował na nią z nieba, i podnosiła się ze zbolałymi członkami, i niewyraźnem uczuciem wielkiej mistyfikacyi. Te usiłowania, myślała sobie, były jedną więcej zasługą, i pyszna swą pobożnością, Emma porównywała się do wielkich dam zeszłego wieku, o których sławie marzyła nad portretem panny de la Vallière, a które wlokąc z taką wspaniałością haftowane ogony swoich dworskich sukien, szukały samotności, aby u stóp Chrystusa wylewać łzy serca znużonego blaskiem ziemskiego życia.
Natenczas rzuciła się w przesadzone miłosierdzie. Szyła koszule dla biednych; posyłała drze-