Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/550

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Felicya nachylała ją do łóżka, dziewczynka zaś oglądała się ciągle w stronę kominka.
— Czy by go mamka zabrała? zapytała jeszcze.
Na wspomnienie tej kobiety, które jej przywodziło na pamięć wszystkie jej klęski i wszystkie cudzołóztwa, pani Bovary odwróciła głowę, jakby z obrzydzenia do innej, silniejszej trucizny, którejby smak w ustach poczuła. Mała Berta była ciągle na łóżku.
— O! jakież ty masz wielkie oczy, mamo! powiedziało dziecię; jaka jesteś blada! jak się strasznie pocisz?..
Matka się w nią wpatrywała.
— Ja się boję! rzekło dziecię odsuwając się.
Emma wzięła jej rączkę i chciała pocałować; dziewczynka się wyrywała.
— Dosyć już, dosyć! zabierzcie ją? zawołał Karol, który się zanosił od płaczu w alkowie.
Groźne objawy na chwilę się wstrzymały, chora wydawała się spokojniejszą; a każdy obojętny wyraz przez nią wymówiony, każde spokojniejsze odetchnienie, budziły w nim odrobinę nadziei. Gdy nakoniec przybył Canivet, z płaczem rzucił się w jego objęcia.