Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiedzieć życie na wiarę. Uważasz, że prawdziwe słowo wygląda grubijańsko w moich ustach? I ja myślę tak samo; ale tyś mię przygnębiła nazywając to małżeństwem, a ja zmuszoną zostałam roztrząsnąć fakta grubijańskie, które się rzeczywistością nazywają. Jednakże aż do téj pory byłam tyle naiwną, żem wierzyła w związek legalny; ale Małgorzata jest gadatliwa i niezręczna. Ponieważ objawiałam zajęcie się, zmieszała się a kiedym zaczęła mówić o starych koronkach, które do odnowienia dać jéj miałam, wyznała wszystko ze szczerością dosyć wzruszającą.
— Nie — powiedziała — niech pani sama nieprzychodzi, bo widzę dobrze, że pani jest wielką damą i bardzo być może żeby się pani rozgniewała, dowiedziawszy się, że nie jestem tém za co mię pani ma.
Dodawałam jéj odwagi, powiedziałam parę słów miłych, które sprowadziły potok łez i wyznań. Poznałam więc wszystko, przygodę z p. Juljuszem studentem, tonięcie, wyratowanie przez twego siostrzeńca, schronienie dane jéj przez Féron, a potém urodzenie się dziecka, po dosyć otwartém opowiedzeniu stosunków (uważała mię za kobietę zamężną), nakoniec nadzieję, jaką powzięła co do zaślubin widząc się matką, niezwyciężony opór Pawła, który tyś wspierała, małe troski domowe, jéj gniewy, jego cierpliwość. To wszystko zakończyła entuzyastyczna i komiczna pochwała Pawła, ciebie i siebie saméj, bo ona bardzo śmieszna — to wieśniaczka. Jest to mieszanina bezrozumnéj du-