Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

broniłaś pani fałszu dla dowiedzenia się prawdy. Gdyby moja ciotka, popełniła była błąd o którym pani mówisz, i gdyby skłoniła mię do podzielania to śmiesznym byłbym w tym tylko wypadku, jeślibym się z tego chełpił. Gdyby przeciwnie zmartwiło mię to i udręczyło, byłbym tylko rozsądnym; ale uspokój się pani, — ani moja ciotka ani ja nigdyśmy pani nie posądzali o inną namiętność, prócz o namiętność żartowania i pogardzania ludźmi dość naiwnemi, ażeby mieć pretensyę do zwracania na siebie uwagi pani.
— To właśnie jest już przyznaniem się do konmntarzów, którym się pan tutaj oddałeś na mój rachunek!
— Tutaj? Usuń pani całkowicie Małgorzatę od tego przypuszczenia; pani ją oczarowałaś. Biedne dziecko, może w téj chwili zasyła modły, ażeby niebo nas pojednało. Co do mnie, to w żadnym razie nie będę się bronił od zarzutu, żem był mocno rozgniewany na panią; a niepotrzeba koniecznie przypisywać mi niedorzecznéj chełpliwości, ażeby odkryć przyczynę mego nieukontentowania. Ja uważam, podług opowiadań mojéj ciotki, że pani jesteś usłużną i przystępną dla saméj przyjemności takiego usposobienia; ale to w oczach moich nie usprawiedliwia pani od jednéj wady, którą z mojéj strony uważam za nieznośną. Czujesz pani potrzebę służenia ludziom pomimo ich woli i wkładania na nich zobowiązań względem siebie. Wychowałaś się pani w atmosferze łatwéj dobroczynności i interesowanych błogosławieństw; atmosfera ta upoiła