Przejdź do zawartości

Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wcale mówiąc, że jeżeli była najprostszą i najmniéj uczoną z nas wszystkich, to była za to najbardziéj kochającą i najbardziéj poświęconą.
Miło mi było opowiadać tę historyę rodzinną w chwilach wolnych. Jaka będzie przyszłość Cezaryny? Ojciec jéj i mąż, którego kiedy niekiedy widuję, pomimo próżnych usiłowań żebym do nich powróciła, wydają się najszczęśliwszymi z ludzi; ona jedna tylko zachowuje w obec mnie sztywną postawę, i nie zrobiła najmniejszego kroku osobistego dla zbliżenia się ze mną. Może się rozmyśli; nie życzę sobie tego. Siedem lat, które przy niéj przepędziłam, były, jeżeli nie najprzykrzejszemi, to przynajmniéj najniespokojniejszemi, w mém życiu.
Przez lat dwa Paweł widział ją raz tylko; i tak nam opowiedział to przypadkowe spotkanie:
— Wczoraj, kiedym był w Fontainebleau za jakimś interesem, chciałem skorzystać ze sposobności, i odbyć pieszą przechadzkę aż do skał Avon. Wracając lesistą drogą, ciągnącą się wzdłuż traktu Moret, całkiem pogrążony w słodkiém marzeniu, nie usłyszałem galopu dwóch koni, które biegły za mną po piasku. Jeden z nich, literalnie rzucił się na mnie i byłby przewrócił, gdybym szybkim ruchem nie był się przyczepił i jakby uwiesił u wędzidła. Szlachetne zwierzę, które było wspaniałe, mówiąc nawiasem, bo miałem dosyć zimnéj krwi do zaobserwowania go, nie objawiło najmniejszéj chęci stratowania mnie, — zatrzymało się samo; kiedy w tém silne uderzenie szpicrutą nieustraszonéj amazonki