Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

okrzesanemi manierami i mową, stał się w charakterze tarczy do celu, moim zastępcą w oczach despotycznéj Cezaryny, że mniéj był odemnie szczęśliwy i że przejechała po nim. Jednym rzutem oka spostrzegłem to po jego spojrzeniu, po akcencie, po trzech słowach, przejętych głęboką goryczą. Nieprzyjazne jego usposobienie kazano mu odpokutować służebnictwem, które może trwać tak długo, jak służebnictwo markiza, — to jest całe życie, Rivonnière jest szczęśliwy; myśli że go ubóstwiają i uchodzi za tak ubłogosławionego. Valboune godzien jest pożałowania. Zdradza przyjaciela, doznaje upokorzenia, skończy może źle, bo to człowiek ponury i mistyczny.
— Czy ty wiesz, moja ciociu — dodał Paweł — że ta kobieta o mało co wiele złego i mnie także nie zrobiła? Mogę ci to teraz powiedzieć. Byłem w niéj więcéj zakochany, niżem się kiedykolwiek do tego przyznał. Nie zdradziłem się przed nią, ale pomimo méj woli, spostrzegła to; to ci właśnie tłumaczy śmiałość jéj wyznań, i czyni je, nie mówię mniéj winnemi, ale mniéj bezwstydnemu. Dokądżebym ja zaszedł, gdybym nie miał troszkę siły moralnéj? Czyż mnie nie postawiła nad brzegiem przepaści? Jeżeli o mało co nie straciłem swojéj poczciwéj żony, czyż to nie dla tego, że olśniony i wstrząśniony, nie miałem daru jasnowidzenia i byłem ślepy na ciężkość jéj zmartwienia? Nigdy się nie jest dosyć silnym, wierz mi, i nie rób mi już wymówek że jestem człowiekiem twardym dla samego siebie. Gdyby Małgorzata w szaleństwie swojém nie była