Przejdź do zawartości

Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

najdroższych. Ciotka i siostrzenica prowadziły to tak zgrabnie, że p. Dietrich domyślił się całéj rzeczy dopiero po pierwszym otrzymanym rezultacie. Wmówiono weń, że zebranie stało się przypadkowo liczniejszym, niż tego sobie życzono. Za drugim obiadem poszedł wieczorek, na którym zajmowano się muzyką, poważniejszą, i to przypadkiem tylko za natchnieniem cioci, która widząc znudzenie na twarzach gości, uważała za swój obowiązek wymyślić środek dla zabawienia ich.
Następnego tygodnia, muzyka święta ustąpiła miejsca światowéj. Młodzież płci obojéj śpiewała mniéj lub więcéj dobrze. Cezaryna nie miała głosu, ale akompaniowała jak nie można lepijé. Większą była muzyczką, niż ci wszyscy, do powodzenia których niby to się przykładała, a z których żartowała sobie w duchu z niewypowiedzianym uśmieszkiem zachęty i litości.
Po dwóch miesiącach, jakaś młoda roztrzepanica zagrała bez namysłu pociągającego walca. Inne dziewczyny skoczyły na posadzkę. Cezaryna nie chciała ani tańczyć, ani do tańca pobudzać; tańczono jednakże ku wielkiéj radości panny Helminy, a ku wielkiemu zdziwieniu służących. Rozchodząc się, mówiono o balu w ostatnich dniach zimy.
P. Dietrich był nieobecny. Odbywał często podróże do posiadłości swojéj Mireval. Spodziewano się go dopiero na trzeci dzień. Los chciał, że przywołany naglącym listem, przybył nazajutrz po owym wieczorku, o siódméj rano. Z powodu późnego udania się na spoczynek, lokaje spali je-