Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Następnie powstał w klatce schodowej ruch, jak gdyby znoszono rannego, a Julian wszedł do salonu, by powiedzieć Janinie, że może wrócić do swego pokoju.
Drżała na całem ciele, jak gdyby dopiero co była obecną przy jakimś wypadku straszliwym. Ponownie usiadła przed ogniskiem, a po chwili spytała:
— Jakże jej?
Julian zamyślony, nerwowy, biegał po pokoju, widocznie szarpany gniewem. W pierwszej chwili wcale nie odpowiedział na jej pytanie, dopiero po upływie paru sekund przystanął i spytał:
— Co ty zamierzasz zrobić z tą dziewczyną?
Nie rozumiejąc, spojrzała nań pytająco:
— Jak to? Co chcesz powiedzieć? Nie rozumiem.
Nagle krzyknął, jakby w uniesieniu:
— Przecież nie możemy trzymać w domu bękarta!
Janina mocno się zmieszała, lecz po długiem milczeniu wyrzekła:
— Mój drogi, a czy nie możnaby je oddać gdzieś na wychowanie?
Nie pozwolił jej dokończyć:
— A kto będzie płacił? Zapewne ty?