Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go ona na tle tej powodzi, czuje się w bezpiecznem schronieniu.
Lśniące od deszczu grzbiety koni, wydzielały obłoczek ciepłej pary.
Baronowa zwolna zasypiała. Twarz jej w obramieniu sześciu regularnie opadających loków, pochylała się coraz niżej, zlekka podtrzymywana trzema dużymi fałdami szyi, zlewającymi sic ostatecznie w pełnem morzu jej obfitej piersi. Głowa, podnosząca się za każdym oddechem, Opadała nąpowrót; policzki się wydymały, a z nawpół rozwartych ust wydobywał© się głuche chrapanie. Mąż nachylił się nad nią i do rąk, skrzyżowanych ma wypukłości brzucha, wsunął ostrożnie mały, skórzany portfel.
To dotknięcie ją zbudziło; spojrzała na portfel okiem mętnem, z ogłupieniem, ogarniającem nas w pierwszej chwili snu przerwanego. Portfel osunął się i otworzył. Złoto i banknoty rozleciały się po karecie. To ją ostatecznie rozbudziło, a wesołość Janiny wyładowywała się kaskadą śmiechu.
Baron pozbierał pieniądze i kładąc jej na kolanach, rzekł:
— Oto, moja droga, wszystko, co pozostało z mego folwarku d’Életot. Sprzedałem go, by odrestaurować Peuples, gdzie często będziemy teraz przebywać.