Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wtedy baron, odzyskawszy równowagą, próbował go przywieść do opamiętania:
— Cicho! Nie zapominaj, że mówisz w obecności swej żony.
Ale tam ten, tupiąc z wściekłości, krzyczał:
— Dużo sobie z tego robię; zresztą ona dobrze wie o tem. Przytem chodzi o kradzież, z uszczerbkiem dla niej.
Janina zdumiona, patrzyła, nie rozumiejąc.
Wyjąkała:
— Co to jest?
Wtedy Julian zwrócił się do niej, biorąc ją za świadka, jako wspólniczkę taksamo poszkodowaną w spadku oczekiwanym. Tonem porywczym opowiedział jej o spisku, dotyczącym wydania za mąż Rozalii i o darowaniu folwarku Barville, wartości co najmniej dwudziestu tysięcy franków.
Powtarzał:
— Ależ rodzice twoi zwaryowali, moja droga, najzupełniej zwaryowali! Dwadzieścia tysięcy franków! dwadzieścia tysięcy franków! Stracili głowy! Dwadzieścia tysięcy franków dla bękarta!
Janina słuchała bez wzruszenia i bez gniewu, dziwiąc się sama swej spokojnej obojętności wobec wszystkiego, cokolwiek nie dotyczyło jej dziecka.