Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żółtawe, biegły hen, w nieskończoność. Długo stała na skale nadbrzeżnej, z głową wirującą od myśli dręczących. Z zapadającą nocą wróciła do domu, przeżywszy dzień równie bolesny, jak w najcięższym okresie swego życia.
Rozalia wróciła i czekała na nią, zachwycona nowym domem; podług niej był on znacznie weselszy od tego olbrzymiego gmachu, co nawet nie leży przy gościńcu.
Janina płakała przez cały wieczór.
Dowiedziawszy się o sprzedaży zamku, dzierżawcy przestali się z nią liczyć, pomiędzy sobą nazywając ją „waryatką“, sami nie wiedząc czemu; wiedzeni swym zwierzęcym instynktem, domyślali się prawdopodobnie jej chorobliwego sentymentalizmu, egzaltacyi marzycielskiej, całego tego zamętu jej biednej duszy, skołatanej nieszczęściem.
W przeddzień wyjazdu z Peuples, zaszła przypadkowo do stajni. Drgnęła cała, usłyszawszy w pobliżu głuche warczenie. To Pogrom, o którym od szeregu miesięcy najzupełniej była zapomniała. Ślepy i obezwładniony, dożywszy wieku niezwykłego u tych zwierząt, wegetował na posłaniu ze słomy, pielęgnowany przez Ludwinę, która o nim nie zapomniała. Wzięła go na ręce, uściskała i przyniosła do domu. Gruby jak beczka, zaledwie się włóczył na swych łapach sztywnych, szeroko rozstawionych, szcze-