Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IV.

Pewnego ranka baron wszedł do pokoju Janiny, zanim jeszcze wstała, i usiadłszy na brzegu, łóżka, rzekł:
— Wicehrabia Lamare prosił nas o twoją rękę.
Miała ochotą ukryć twarz pod kołdrą.
Ojciec ciągnął:
— Odłożyliśmy odpowiedź na później.
Szybko chwytała powietrze, zdławiona wzruszeniem.
Po upływie minuty baron, uśmiechając się, dodał:
— Nie chcieliśmy nic postanawiać bez ciebie. My z matką nie jesteśmy przeciwni temu małżeństwu, lecz nie chcemy cię też namawiać. Ty jesteś znacznie bogatszą od niego, lecz gdy chodzi o szczęście całego życia, nie można zważać na pieniądze. On nie ma już rodziców; jeślibyś więc wyszła za niego, wszedłby do naszego domu jako syn, gdy w innym wypadku ty, córka nasza, musiałabyś iść do obcych. — Chłopiec nam się podoba. A tobie, czyżby ci się podobał?
Zarumieniona wyżej uszu, wyjąkała:
— Tak, ojczulku.
A ojciec, patrząc jej głęboko w oczy i ciągle się śmiejąc, mruknął: