Przejdź do zawartości

Strona:PL Gałuszka Biesiada kameleonów.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z rozmachem, szeroko —
mimo tych ludzi, co śpiesząc się wloką
we własnej piersi swe serca zatrute —

Idę i nucę jakąś jasną nutę,
nutę słoneczną, wesołą
i pewnie dziwię tych ludzi wokoło,
którzy już słońca nie znają — —

Idę, jak magnat tą żebraczą zgrają,
bo w mojej piersi skarb bez ceny niosę
skarb, który tamci na zawsze stracili —
skarb, które znają nawet dzieci bose,
dzieci wieśniacze, co przez kwietne grzędy
biegną za białą gromadką motyli —
skarb, który kwitnie, jak ów kwiat legendy
nocy czerwcowej — kwiat paproci złoty
nawet w serduszku biedactwa sieroty — —

Idę ci sobie z rozmachem przez świat,
bo w piersi niosę wiarę —
Idę przez tłumy smutne i szare,
którym ktoś z piersi tę wiarę skradł — —
idę i serce otwieram przed nimi,
do dna otwieram, bo na to mnie stać,
by niem obdzielić ludzi tłum olbrzymi —
byle ci chcieli sięgnąć i brać — —