Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czyż mam się odważyć pójść tam? Wtym pociemniało. Słońce zaszło. Sinawe tony rozpostarły się po lesie i po i wirchach. Sen o huldrze rozwiał się. Ale jedno wiedziałem na pewno: — że dotarłem do Setisdalu.
Następnego wieczora siedziałem w izbie gościnnej u Gunnara Drengesena z Ose.
Ogień trzeszczy wesoło na kominie. Naprzemian to światła to cienie snują się po izbie, ożywiając wszystko. Środek izby, gdzie skupia się obraz, jest najjaśniejszy, dalej igrają cienie i półcienie, to ukazując się, to niknąc ze ściany i ławy o nie oparte, jużto wyłaniają się to znów giną. U pułapu zaś walczy blask płomienia z ciemnością i unoszącemi się kłębami dymu w dziwnie tajemniczy sposób. Gospodyni to wchodzi, to wychodzi ze statkami lub zagląda do ogniska; grają barwy i srebro w jej odzieniu, a ruchy ma piękne i pełne godności, silne a lekkie, jak gdyby płynęła — chód, jakim się odznaczają kobiety Setisdalu. Jedna z nich oczarowała mnie poprostu. Czegoś równie doskonałego