Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a wkońcu uznał za odpowiednie przedłożyć cel, który go tu sprowadził. Załatwił więc i sprawę z owcą, a pod wieczór znalazł się w domu z powrotem.
— Widział kto! I znowu dzień zeszedł! — powiada zdziwiony Lars z Lia.
Nazajutrz, minąwszy podwórze, wyszedł na gościniec do swojej roboty. W tym zajechała mu drogę bryczka. Któż by to mógł być?
— Czy też to nie sołtys a z nim chłopy z Utigard... cóż u licha!
Sołtys zatrzymał się i pozdrowił go. Gdzie się wybiera i po co? Fantować za podatek.
— A do djabła! Do krzty wyszło mi z pamięci! — powiada Lars.
— O, od dawna! — odparł sołtys.
— Patrzajcież! — pomrukiwał zdumiony Lars. Na dziś więc odłożył robotę.
Następnego ranka wstał w złym humorze. Nic nie będzie z niczego, póki nie pójdzie na wieś i nie upewni się, czy znajdzie się ktoś, coby mu pożyczył pieniędzy na podatek.