Przejdź do zawartości

Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jazdu, z czego będę się bardzo cieszył, mogąc dłużej korzystać z pańskiego towarzystwa. Ukłonił się i odszedł z hrabią Lastic zostawiając mnie z ową zachwycającą damą. Była to żona burmistrza, której hrabia Kettler zawsze asystował. — Czy nie myli się hrabia — zagadnęła piękna pani — przypisując mi taką władzę nad panem? — Nie myślę tego. Lecz mógłby się pomylić, myśląc, że pani zechce z tej władzy skorzystać. — Bardzo dobrze, doskonale! Musimy go w pole wyprowadzić, choćby dlatego tylko, aby go ukarać, iż był przegłośny. Ten sposób wyrażania się, te zwroty były dla mnie zupełnie nowe. „Przegłośny“ co za pyszność, „aby go ukarać“ bardzo rozsądne, „wyprowadzić w pole“ zaś po prostu wspaniałe. Pochyliłem się do jej rączki całując ją z tkliwem uszanowaniem. — Więc pan zostaje, to bardzo grzecznie z pańskiej strony. Bo gdyby pan jutro odjeżdżał, toby tak wyglądało, że ukazałeś się pan tutaj po to, aby nam swoje lekceważenie okazać. Generał wydaje jutro bal, spodziewam się, że pan z nami potańcujesz. — Jeżeli mi pani przyrzeknie, że pozwoli mi się zaangażować do wszystkich tańców. — Będę tylko z panem tańczyła. Ale skąd pan ma tę pomadę, tak mocno pachnącą? — Sprowadziłem ją z Florencji, lecz jeżeli ten zapach nie podoba się pani, to nie będę jej używał. — Niechże pan tego nie robi, to byłaby zbrodnia. Bardzo chciałabym mieć taką samą. — Będę szczęśliwy, jeżeli pani pozwoli sobie przysłać mały zapas tej pomady. W tej chwili drzwi się otworzyły, generał powrócił, więc piękna pani nie mogła mi odpowiedzieć. Powstałem, aby się pożegnać, lecz hrabia rzekł: — Jestem przekonany, że udało się pani zachwiać postanowieniem pana. Proszę więc, abyś pan raczył przyjść do mnie wieczorem. — Pani raczyła mi przyrzec kontredanse. Jakże mi wobec tego odmówić panie generale? — Ma pan słuszność, jestem pani bardzo obowiązany. Wyszedłem z loży zakochany i pełen nadziei. Nazajutrz zapakowałem dwanaście słoików pomady w bardzo pięknej szkatułce, owiniętej w płótno i wysłałem ją bez liściku lub biletu. Cały ranek przechadzałem się po mieście i oglądałem jego pomniki. Na obiedzie byłem u pana de Castries, a wszyscy byli bardzo zdziwieni, że generał Kettler, zaprosił mnie sam, gdyż był bardzo zazdrosny o swoją damę. Był on już w pewnym wieku, nie bardzo miłej powierzchowności, a ponieważ zasoby jego umysłu nie były świetne, nie bardzo nadawał się na kochanka. Mimo swą zazdrość musiał ścierpieć, że siedziałem obok jego miłej przy stole, a po